Wioślarz treningowy Zjet Reebok

Jestem na początku swojej przygody z treningami na ergometrach i ten sprzęt jest moim drugim wioślarzem, ponieważ pierwszy będący jedną z najtańszych opcji dostępnych na rynku nie wytrzymał dłużej niż dwa miesiące amatorskich treningów 3 razy w tygodniu. Nauczony doświadczeniem przy wyborze kolejnego ergometru zdecydowałen się na produkt z kilkukrotnie wyższej półki cenowej, poniewaz straciłem zaufanie do sprzętów w przedziale 600-1500 PLN. Moimi priorytetami podczas poszukiwań były: solidność, możliwie największe koło zamachowe w połączeniu z kompaktowym rozmiaren urządzenia (długość w okolicach 180cm) oraz ciekawym, stylowym wyglądem. W przedziale cenowym do 3000 PLN Reebok Zjet był jedynym wyborem spełniającym wszystkie kryteria. Kiedy zaś został dostarczony, ujawnił też kilka niespodzianek (zarówno pozytywnych jak i negatywnych). Pozytywną niespodzianką okazała się łatwość złożenia sprzętu, przejrzystośc instrukcji oraz perfekcyjnie opisany zestaw śrub i kluczy do wykorzystania. Większość elementów jest zmontowanych fabrycznie, więc użytkownikowi pozostaje tylko kilka ostatnich kroków zajmujących nie więcej niż dwa do trzech kwadransów. To duża różnica w stosunku do wioślarza za kilkaset złotych, którego zmontowanie zajmowało dwa razy więcej czasu, bo więcej elementów należało zmontować samodzielnie. Bardzo cieszy też jakość mechaniki oraz elementów łącznych. Śruby w tanim wioślarzu obrabiałby się podczas ich dokręcania, w Reeboku nie ma to miejsca. Liczyłem na wysoką jakość pokładając nadzieję w tym, że po globalnej marce można spodziewać się większej troski o solidność sygnowanego przez nią produktu niż w przypadku mniej rozpoznawalnych, lokalnych marek. Negatywnie zaskoczył mnie natomiast zastosowany tutaj komputer oraz jego wskazania będące niemalże całkowicie bezużytecznymi ze względu na ich niedokładność. Z komputera teoretycznie możemy odczytać czas treningu, ilość pociągnięć wiosłem, pociągnięcia na minutę, przepłynięty dystans, spalone kalorie, ilość watów obciążenia oraz prawdopodobnie puls przy zastosowaniu odpowiedniego pasa na klatkę piersiową. W układzie wyświetlacza widać też plamki, które powinny pokazywać czas na 500 metrów, ale w żadnym z trybów czy programów nie udało mi się tego parametru wyświetlić (możliwe, że komputer w Reebok Zjet tej opcji nie ma a ekran jest współdzielony jako komponent z innym, bardziej zaawansowanym urządzeniem, gdzie taka opcja jest dostępna). Z tych wszystkich parametrów niestety tylko czas, ilość pociągnięć oraz pociągnięcia na minute są jedynymi wiarygodnymi parametrami z tych, które urządzenie sczytuje samodzielnie bez dodatkowych akcesoriów. Dystans i kalorie to zupełny nonsens. 45 minut treningu na podstawowym obciążeniu (ustawionym na poziom 1) przy 1500 pociągnięciach przekłada się na dystans 1.2km (co jest absurdalne przy założeniu, że większośc ludzi potrzebuje około 2 minut na pokonanie 500 metrów a według powyższych wskazań mogłoby wynikać, że w ramach mojego treningu zajęłoby to 10 razy dłuzej). Taki trening według wksazań komputera Reebok Zjet przekłada się zaledwie na 100 spalonych kalorii (chociaż cała koszulka mokra). Z drugiej strony przy obciążeniu ustawionym na poziom 16 wystarczy kilka pociągnięć, by tych kalorii zrobiło się kilkanaście (zatem teoretycznie podobny 45-minutowy trening przy maksymalnym obciążeniu przekładałby się na tysiące czy dziesiątki tysięcy spalonych kalorii ;) ). Jeżeli przymknie się oko na niewłaściwe wskazania komputera a skupi się na tych w miarę godnych zaufania (czasie treningu, dobraniu obciążenia, ilości pociągnięć oraz ich tempa), to sprzęt może dobrze spełniać funkcję urządzenia do dbania o formę, poprawy kondycji, spalania kalorii czy budowania sylwetki. Potrafi zmęczyć i jest w tym pomocna możliwość regulacji obciążen, dzięki której wyraźnie czuć różnicę między podstawowym obciążeniem na poziomie 1 a obciążeniem na poziomie 16. Dodatkowo w urządzeniu jest predefiniowanych kilkanaście programów treningowych. Można też ustalić kilka profili użytkowników a dodatkowo jest też tryb wyścigu, więc można się rekreacyjnie zmierzyć z domownikami. Niestety trzeba zapomnieć o standardowych punktach odniesienia takich jak czas na 500 metrów, spalone kalorie czy przebyty dystans. Sprzęt pozwala na pracę nad sobą, ale bez możliwości rzetelnego mierzenia parametrów. Pozostaje zatem jedynie empiryczna obserwacja swoich postępów, ewentualnie skorzystanie z opasek i kompatybilnych z nimi aplikacji, które zrekompensują niedokładność pomiarów obserwowaną na komputerze wioślarza. Do moich treningów oraz celów (praca nad sylwetką i kondycją) sprzęt mimo niedoskonałości jest wystarczający, więc jestem zadowolony. Zwłaszcza, że jakość oraz stylistyka w pełni spełniają moje oczekiwania.